Minął weekend i razem z nim mój ból, który mi towarzyszył już od czwartku.
Zaczęło się strasznie niewinnie, lekkie pobolewanie piersi aż w końcu pojawiły się grudki - na początku były to małe groszki, które strasznie bolały.
A wszystko dlatego, że po wieczornych ćwiczeniach otworzyłam okno i mnie po prostu przewiało.
Niby człowiek mądry wie o tym, aby w okresie karmienia piersią uważać na nie, traktować je jak skarb ale jakoś się czasami człowiek zapomina i kończy się jak się kończy nieciekawie.
Całe szczęście zorientowałam się w miarę szybko i zareagowałam, choć nie powiem ból był okropny.
Jak sobie z tym zatorem poradziłam ?!
Na samym początku rozgrzewałam pierś pod prysznicem później masowałam sama, później masował mi mąż. I powiem, że zrobił to najlepiej, profesjonalnie.
Ponieważ gdy masowałam sama nie uciskałam piersi za mocno ponieważ za bardzo mnie bolało, gdy robił to mąż to zamykałam oczy, prostowałam się i oddychałam skupiając się na tym aby skończył jak najszybciej.
Do masażu używałam rozgrzanej oliwy z oliwek. Pierś masowana była około 20 min. tak aby nie było grudek. Kanał mleczny był zatkany i mleko nie miało swojego ujścia. Po masażu do odciągania mleka używałam laktatora ręcznego albo przykładałam moją córcię, bo przecież ona najlepiej umie ssać pierś.
Wieczorami przykładałam do piersi rozbite liście kapusty - sposób znany od dawna i najlepszy.
Zator minął, ból minął ale strach przed tym, że miałabym to przeżyć jeszcze raz mnie paraliżuje.
Dlatego teraz przy ćwiczeniach dodatkowo piersi zabezpieczam pieluchą tetrową i uważam na nie jak tylko mogę.
Wspólczuję, musiało bardzo boleć. Dobrze, że juz jest ok.
OdpowiedzUsuń