Ogarnął mnie dziś wielki sentyment a raczej smutek, jak zobaczyłam swoje ostatnie zdjęcie, które zrobił mi mąż podczas karmienia piersią.
Od samego początku będąc jeszcze w ciąży miałam plan półrocznego karmienia piersią.
Plan został realizowany bo dokładnie kiedy Antosia skończyła 6 miesięcy karmienie piersią zakończyłam.
Od tego czasu minął tylko tydzień a ja czuję już smutek, że tak szybko nasza wspólna mleczna droga się zakończyła. Całe szczęście całkowicie naturalnie a nie za pomocą tabletek o których naczytałam się samych nieprzyjemnych rzeczy.
Pewnie karmiłabym dłużej gdyby nie wydarzyło się tyle nieprzyjemnych zapaleń po drodze, tyle antybiotyków, masaży i nieprzespanych nocy z bólem piersi. Przy każdym zapaleniu byłam wściekła, że znów mnie to spotkało!, że przy kolejnym dziecku już karmić piersią nie będę, że jeszcze jedno zapalenie mnie spotka to "lecę" do lekarza po tabletki. Całe szczęście zawsze mi ta złość szybko przechodziła.
Wydaje mi się, że dla mnie ta rozłąka była i ciągle jest wielkim przeżyciem niż u mojej córci.
Karmienie piersią było czymś niesamowitym, czuć bliskość dziecka, jego dotyk, wtulanie się w pierś, bezpieczeństwo, uśmiechy i ten wzrok.
Ahhh szkoda, że wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć.
:) minie smutek. dobrze, że uwieczniliście te chwile na zdjęciach !
OdpowiedzUsuń