O kolce miałam już pisać dość dawno, ale ciągle coś się dzieje i jakoś nie mogłam zabrać się za tego posta.
A więc od początku...
O zjawisku zwanej KOLKA w internecie można przeczytać masę artykułów i dowiedzieć się wiele drogocennych rad.
U nas kolki zaczęły się bardzo szybko mianowicie już na początku drugiego tygodnia życia mojej małej Damy.
Na samym początku nie wiedziałam, jak to się objawia. Ale widok dziecka skręcającego się i wyginającego w nocy na wszystkie strony robi wrażenie, aż serce ściska bo nie możesz nic zrobić i ten płacz, pisk - masakra.
Postanowiłam przypatrzeć się swojej diecie, może "coś" jem co jej szkodzi ?!
I tak postanowiłam wyeliminować całkowicie nabiał tak na sam początek aby dowiedzieć się, czy to może przez nabiał dzieję się tak jak się dzieje.
Wiem, na 100%, że szkodzi jej jabłko pod każdą postacią zarówno surowe, pieczone jak i gotowane.
Położna poradziła mi aby podawać jej espumisan, ale ten specyfik w ogóle na nią nie działał.
Obecnie podaje małej Bobotic i jak na razie poprawa jest znacząca.
Pomału będę do swoje diety wprowadzać produkty nabiałowe i obserwować co się dzieje.
Dodatkowo Antosi robię masaż brzuszka zawsze po kąpieli, od czasu do czasu fajnym patentem jest ogrzanie brzuszka suszarką w bezpiecznej odległości, wykonując przy tym masaż brzuszka.
Sprawdzonym sposobem jest także, ogrzanie brzuszka ciepłą pieluszką.
Ale co sprawdza się u nas najbardziej to leżenie Antosi na brzuszku z nóżkami podkurczonymi. Ona uwielbia spać, leżeć właśnie w takiej pozycji, wtedy odpoczywa i relaksuje się.
Jak na razie tyle mogę napisać o kolkach, mam nadzieję, że z każdym dniem będzie coraz lepiej.
O swoich doświadczeniach będę pisać w kolejnych postach.