KREM Z DYNII


W zeszłym tygodniu zauważyłam na ryneczku warzywnym dynię, buzia od ucha do ucha zaczęła mi się sama uśmiechać, gdyż dynię uwielbiam.
Nie pozostało mi nic innego jak tyko kupić połowę dużej dyni i zrobić z niej mój ulubiony krem, który jest banalnie prosty.

Składniki :
pół średniej dyni,
3 średnie marchewki,
3 szklanki bulionu,
sól,
pieprz,
gałka muszkatołowa,
imbir,
śmietana 30%

Dynię obieramy, kroimy w mniejsze kawałki. Marchewkę też obieramy i kroimy, zalewamy wszystko wcześniej ugotowanym bulionem i prużymy aż do miękkości warzyw. Kolejnym krokiem jest blenderowanie miękkich warzyw.
Przyprawimy solą, pieprzem, imbirem oraz gałką muszkatołową a sam koniec dodajemy troszkę śmietany - wedle smaku.
Całość posypujemy prażoną dynią oraz prażonym słonecznikiem.

Szybkie, proste i ZDROWE :)

JESIENNE NOWOŚĆI cz. 1


Na dworze robi się coraz zimniej.
Poranki są chłodne, wieczory także - nawet nie da się wysiedzieć na balkonie z lampką wina bo ziąb straszny.
Trzeba już zacząć pomału myśleć o grubszych ubraniach dla siebie i dla Antosi.
Kilka rzeczy już mamy.


 Kurtka z Marolay - parka łososiowa w białe groszki, idealna na jesień i wiosnę



 Elegancka spódniczka z Marolay oraz bluzka z Blue Seven


 Sweter oraz bluzka z Blue Seven


Kolorowy berecik z Coccodrillo



Body, sweterek oraz leginsy z Cocodrillo


 Bluzka oraz leginsy z Marolay


Ogrodniczki z Mariquita



Bluzki z Cocodrillo oraz spodnie z Marolay

W weekend czas na kolejne zakupy :)

ps. zastanawiam się nad wyprzedażą rzeczy które Antosi są już za małe.

SKOŃCZYŁAM 9 MIESIĘCY

O mato!!! Antosia w zeszłą środę skończyła 9 miesięcy.
Jeszcze niedawno leżałam na porodówce i zastanawiałam się jak ta moja mała Kruszyna będzie wyglądać?
A ona dziś czworakuje po całym mieszkaniu, podnosi się gdzie tylko może.
Nie obce są jej uchwyty w kuchennych szafkach, lustra w szafie oraz zamykanie w pralce a także kontakty w całym domu.
Ciekawska świata, tak bardzo, że ja nie mam już siły a ona wręcz przeciwnie ma jej coraz więcej:)
Dobrze, że noce przesypia w swoim pokoiku, od czasu do czasu się przebudzi szukając smoczka ale zdarza się to bardzo rzadko.
Chodzi spać koło 22.00 a budzi się koło 9.00 rano, a ja razem z nią :)
Czego Antosia nie lubi?
Nie lubi moich gotowanych zupek i obiadków. Wszystko jej się odmieniło kiedy dostała od swojego wujka wyprawkę przeróżnych słoiczków. Tak jej zasmakowały, że moich obiadów już ruszyć nie chciała. I tak jest do dziś. Czasami próbuję ją oszukać, wkładam do słoiczka specjalnie ugotowany dla niej obiadek, próbuje i po chwili wszystko wypluwa mając przy tym niezłą radochę. Dlatego zaprzestałam gotować obiadków, zastanawiając się co te słoiczki mają w sobie uzależniającego, że ona tak je lubi. Nie wiem tego do dziś!
Uwielbia chrupki, danonki oraz wszelkiego rodzaju owoce - szczególnie banany.
Posiada już dwa ząbki, które śmiesznie wyglądają. Ciągle czekamy za resztą.
Waży niecałe 10kg., nie lubi być noszona za to uwielbia być zagadywana.
Przepada za swoją plastikową książką Kubusia Puchatka,którą dostała od cioci z Anglii, która gra i śpiewa w języku angielskim - ona natomiast śmieje się do niej, piszczy oraz ślini, za to ja jej już słuchać nie mogę!
Jeżeli chodzi o ślinę, to jest na każdym centymetrze podłogi w mieszkaniu. Po prostu Antosia dba o to aby mama miała co robić i biega z ścierką po całym mieszkaniu wycierając wszystko co z buzi leci.
Taka właśnie jest Antonina - najukochańsza córeczka mamusi :)




ps. od tygodnia Antosia zajada pyszny krem z dyni który mama jej przyrządziła oraz inne potrawy.
Ahhh jaka jestem z niej dumna :)


MODA NA FIT

Ostatnio panuje moda na fit. Dziewczyny prześcigają się swoimi fotkami w strojach kąpielowych oraz w stosowaniu wszelkiego rodzaju diet. Jednak czy warto być aż tak na topie? Odchudzać się za wszelką cenę dostępnymi herbatkami, pigułkami i innymi pierdołami, które kosztują majątek ?
Zastanawiałam się od dawna - dlaczego ja ćwiczę? Bardzo proste pytanie i bardzo prosta odpowiedź - bo chcę czuć się DOBRZE w swoim ciele, a nie dlatego, że panuje taka moda!!!
Przed ciążą ćwiczyłam i sprawiało mi to wielką przyjemność, więc z miłą chęcią powróciłam do ćwiczeń zaraz po ciąży. Pamiętam, że już doczekać się nie mogłam kiedy to nastąpi.  
Dziś ćwiczę 3-4 razy w tygodniu około 45-50 min. - jest to takie moje maximum. Oczywiście zdarza się, że ćwiczę tylko 20min. i jakoś z tego powodu nie ubolewam. Ten czas to taki mój odpoczynek od obowiązków domowych oraz przyjemność z pobytu sam na sam.
Jednak nie o ćwiczeniach miałam pisać!
Nurtuje mnie ciągle pytanie dlaczego wiele dziewczyn stosuje przeróżne diety, które prowadzą tak czy siak do efektu jojo. Nie lepiej by było, jeść wszystko tylko w umiarkowanych ilościach i stałej porze?!
Mam koleżankę, która przez 1,5mc przed wakacjami stosowała dietę, którą dostała od koleżanki, a koleżanka jej dostała dietę od pani dietetyk.
Trzymała się jej restrykcyjnie, nie powiem schudła niecałe 10kg. ale co z tego jak znudziło się jej już gotować ciągle te same potrawy a nie umiała ich niczym innym zastąpić. Straciła motywację, zaczęła jeść znów po barach, restauracjach i waga wróciła. Ale jej zamiarem było wyglądać fit na wakacjach a teraz to już się nie liczy jak wygląda. Spytałam się jej, czy opłacało się tak katować organizm?, odpowiedziała krótko i na temat "opłacało się bo w stroju wyglądałam extra, i znów za rok powrócę do tej diety aby tak wyglądać przed wakacjami ".
Głupie wytłumaczenie jak dla mnie i na poziome małej dziewczynki!
Ja nie stosuję, żadnej diety - jem zdrowo, o stałej porze i czuję się bosko.
Mam jednak kilka zasad, których się trzymam - choć czasami od nich odstępuję.
Oto kilka z nich.

1. Nad czczo piję szklankę ciepłej wody z cytryną - czasami piję samą wodę, bo na cytrusy jestem uczulona. Podkręca mój metabolizm, ciało i umysł od samego rana :)
2.Owoce jem do godz. 15
3. Białe pieczywo zastąpiłam ciemnym pieczywem
4.Unikam fast food-ów, batoników i innych pierdół, - nauczyłam się omijać te świństwa całkowicie w ciąży
5.Słodycze staram się jeść raz w tyg.
6. Piję dużo wody

Oto cała moja filozofia diety, którą stosuje.

Postanowiłam, że będę od czasu do czasu fotografować i wklejać moje dania oraz bardzo proste przepisy, które królują na moim stole.




Ciepła woda z wyciśniętą połówką cytryny


Śniadanie


Drugie śniadanie


obiad
Naleśniki z owocami - nutella dla męża :)
przepis: 100 g mąki, 250 ml mleka, 1 jajko, 1 łyżka oleju, 2 łyżki cukru, szczypta soli, 


podwieczorek
 Przepyszny koktajl 
Przepis : pół banana, kefir, 2 łyżki otrębów, łyżeczka kakao
całość blenderujemy


Kolacja 
kanapki

Prosto, smacznie a co najważniejsze ZDROWO !

WAKACYJNIE

Wakacje trwają, niektórzy są  w trakcie wypoczynku, niektórzy na ten wypoczynek czekają a niektórzy są już -  po tak jak MY :(
Cały rok czekamy na nie a gdy już są to niestety tak szybko mijają. 
W tym roku odwiedziliśmy Kołobrzeg, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy.
Nie żałujemy tej decyzji i śmiało mogę polecić każdemu kto nie wie jakie miasto ma wybrać nad polskim morzem.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Marine, który położony jest na samym końcu Kołobrzegu. Jak dla mnie był to strzał w dziesiątkę, idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. Ciche i bardzo przyjazne. Jedzenie pyszniutkie (dlatego troszkę mi się przytyło), blisko do plaży, widok z balkonu na zachód słońca niesamowity więc czego chcieć więcej...?
Oczywiście niczego!!!
Dla Antosi chyba najgorsza była podróż bo trwała 10h - korki, przebudowy dróg, zwężenia i inne pierdoły, które musiały zakłócić nam szybkie przedostanie się z punku A do punktu B.
Dziwię się naprawdę, że Tośka nie marudziła aż tak bardzo i jakoś wytrzymała tą bardzo długą podróż.
Ale gdy już dotarliśmy to była w siódmym niebie. Wszystko dla niej było takie nowe, zarówno pokój jak i samo otoczenie. Podczas śniadań zaczepiała ludzi, krzyczała, piszczała i zwracała ciągle na siebie uwagę.
Na plaży była "małym piaskowym potworkiem", który raczkował do każdego parawanu, nie wspominając już, że z wody nie można było jej wyciągnąć bo płakała wniebogłosy. Ale wycwaniliśmy się i na plaże zabieraliśmy basen, który miała koło siebie i w każdej chwili mogła pluskać się w morskiej wodzie.
Przez tydzień, słońce musnęło jej blade ciałko, które starannie smarowałam mazidłami z wysokim filtrem.
Jedynie co się przyplątało to katarek przez ten ciągle wiejący zimny wiatr na plaży. Ale i z tym sobie poradziliśmy, przez zabrane apteczne specyfiki polecone przez farmaceutkę.
Codziennie spędzaliśmy dużo czasu na dworze, korzystaliśmy z pogody w całym tego słowa znaczeniu.
Spacerowaliśmy ile się dało wzdłuż plaży a to do centrum Kołobrzegu na pyszną rybkę a to na gofry i inne smakołyki. Jednego dnia trafiliśmy nawet do restauracji indyjskiej poleconej przez Magdę Gessler, która robiła Kuchenne Rewolucje u tych samych właścicieli ale w  Zielonej Górze. Śmiało mogę powiedzieć, że takiego pysznego kremu z soczewicy to nigdzie nie jadłam i takich pysznych indyjskich potraw, które były niesamowite dla moich kubków smakowych. Atmosfera w samej restauracji typowo indyjska, choć przez chwilę poczuło się mały klimat Indii w nadmorskiej miejscowości. :)
Antosia przez te długie spacery, leżeniem na plaży i wdychaniem jodu oraz wszystkimi innymi wrażeniami była tak zmęczona, że zaraz po kąpieli dziecka nie było słychać. Zasypiała spokojnie w łóżeczku i budziła się między 8.00-9.00 rano.
Wtedy ja mogłam usiąść spokojnie na tarasie wsłuchać się w szum morza i odpocząć.
Tak mijały nam kolejne beztroskie wakacyjne dni!!!


Przebieranie w podróży  


 Pierwsza styczność z plażą


Balkonowe czworakowanie


Zachód słońca z tarasu


"Ale zimny piasek!!!"


Basenowe pluskanie w morskiej wodzie


"Ahhh jak dobrze było na plaży :)" 


Czas na drzemkę


Opalanie


Słoneczny patrol


Bąbelki 


Z rodzicami najlepiej


Zwiedzamy 


"Mamo ja chcę do wody!"


Takie tam :)


Lodożerca


Co zamawiamy słodkiego do jedzenia ?


Nocne widoki


"Nie zwracajcie na mnie w ogóle uwagi - ja tylko chcę usiąść"


W indyjskiej restauracji NAMASTE


 Znów zwiedzamy


Balkonowe odpoczywanie


MÓJ IDEALNY PANACHE

Ten post napisałam już bardzo dawno temu i nie wiem dlaczego go do tej pory nie opublikowałam. Ale lepiej późno niż wcale.

Obiecałam sobie, że jeżeli tylko skończę karmić to natychmiast ruszam do sklepu z bielizną po idealnie dopasowany biustonosz.
Powiedzmy sobie szczerze, nasze ciało w trakcie ciąży nieźle dostaje w kość, później poród, połóg i jeszcze karmienie piersią.
Biust po karminu piersią już nie jest tak jędrny jak to było przed ciążą. Piersi stają się mniej "pełne", mimo ćwiczeń, masaży i wszystkich nakładanych specyfików z drogerii, biust nie wróci do upragnionego wyglądu.
Wyjątkiem jest operacja plastyczna, szkoda tylko, że okres oczekiwania na wizytę u dr Szczyta jest masakryczne długi!
Dlatego trzeba sobie radzić w inny sposób.
Tak jak już wspomniałam wybrałam się do sklepu z bielizną, gdzie wcześniej kupiłam idealny biustonosz do karmienia. Z którego jestem ( byłam) mega zadowolona.
Przed ciążą nosiłam biustonosze z sieciówek H&M, Reserved, Atlantic był to rozmiar 75D. Zawsze w tych stanikach "coś" mi nie pasowało. A to z jednej strony pierś mi się wylewała, a to po kilku noszeniach robił się za szeroki w obwodzie. Problem tkwił w źle dobranym biustonoszu. Dlatego gdy zaczęłam karmić wybrałam się po ten idealny biustonosz. W trakcie karmienia mój biust miał rozmiar 70I, był pięknie wyeksponowany, nie czułam ciężaru, plecy nie bolały a co najważniejsze nie wstydziłam się publicznie karmić bo sam biustonosz był piękny, piersi w nim wyglądały dobrze a samo karmienie nie sprawiało trudności z odpinaniem miseczki.
Teraz  po zakończeniu drogi mlecznej ten rozmiar całkowicie się zmienił.
Pani brafiterka dokładnie wymierzyła mnie centymetrem pod biustem oraz zmierzyła sam obwód biustu  i poszukała modele pasujące do mnie.
Było ich tak dużo, że wszystkie mogłabym zakupić, począwszy od kolorów lata kończąc na czarnych, białych i cielistych.
Jeden szczególnie przydał mi do gustu.
Model balkonetka firma Panache Cleo model Jessie.
Zakochałam się w tym kolorowym hafcie kwiatów czerwonych, niebieskich, różowych, które śmiało mogę napisać, że wyglądają jak taka imitacja cekinów. Biustonosz Jessie jest lekko usztywniany (bez poduszek) z pionowym szwem. A brokatowy guziczek na mostu dodaje jeszcze większego uroku stanikowi.
Z zakupu jest mega zadowolona. Mogę śmiało powiedzieć, że teraz czuję się bardziej kobieco :)

Od tego czasu zakupiłam tej firmy także górę od stroju kąpielowego i parę innych biustonoszy.
Cena nie jest mała ale jakoś wykończenia, efekt noszenia jest naprawdę wart każdej ceny.
Dlatego polecam wszystkim tą firmę, z wyboru będziecie  w 100% zadowolone.


Teraz zamierzam zakupić biustonosz do ćwiczeń, także z tej samej firmy :)

WRÓCIŁAM

Cześć,Nie chce się usprawiedliwiać dlaczego mnie tak długo nie było, ale moja mała Antosia zajmuje mi dużo czasu, lewo co starcza go dla mnie i moich ćwiczeń. Ale nie narzekam z tego powodu za dużo, bo przecież jak taka piękna pogoda za oknem to nic innego nie chce się robić jak tylko spacerować, pluskać w basenie i pić zmrożoną kawę.
W głowie mam, tyle pomysłów na kolejne wpisy, że powinnam zacząć zapisywać je na kartce aby gdzieś przypadkiem się nie zawieruszyły, bo przecież różnie to bywa z pamięcią.
Międzyczasie byłam na wakacjach z moim małym brzdącem i śmiało mogę rzec, że były to najlepsze wakacje jakie miałam do tej pory. Relacja z wakacji w kolejnym wpisie:)
A u co słychać u samej małej damy? Hmm.... dużo słychać, dużo się przez ten czas zdarzyło.
Ta mała dama ma już 8,5 miesiąca ( nie wiem kiedy ten czas zleciał), ma już ząbki, czworakuje już po całym mieszkaniu jak mały perszing, którego ledwo co mogę dogonić i złapać, podnosi się i siada, kwiczy, piszczy i wydaje wszystkie możliwe dźwięki :)
A teraz nic innego mi nie pozostało jak zabrać się za kolejny wpis:)
Do zobaczenia