PIERWSZE PLUSKANIE W BASENIE

Nareszcie doczekaliśmy się słonecznych dni, gdzie bez problemu można założyć strój kąpielowy i lekko musnąć słońcem ciało.
Kiedy mama się opalała Antosia pluskała się w baseniku, który dostała od chrzestnej z okazji dnia dziecka.
W miniony weekend był wspaniałym rozpoczęciem sezonu basenowego :)
Antosia uwielbia wodę i nic innego ją nie interesowało tylko WODA...





FIGURA PO CIĄŻY

Nie sądziłam, że napiszę ten post jeszcze będąc w ciąży. Jednak za namową koleżanki, stwierdziłam, że może warto.
Idzie lato więc trzeba też zadbać o siebie, przecież nam mamom na pełen etat też potrzebna jest chwila dla siebie. U mnie tą chwilę spędzam zamknięta w pokoju z kalimatą oraz ciężarkami i tak już można powiedzieć od lutego. Przed ciążą także ćwiczyłam, w trakcie ciąży też więc powrót do aktywności fizycznej był dla mnie czymś całkowicie przyjemnym.
W ciąży przytyłam niecałe 13 kilogramów, nie jest to zbyt dużo.
Obecnie moja waga jest mniejsza niż sprzed ciąży :)
Jak dbam o ciało?
Staram się codziennie ćwiczyć oprócz weekendów, zdarza się, że ćwiczę tylko 2-3 razy w tygodniu bo zwyczajnie nie mam czasu albo robię sobie domowe SPA.
Z kim ćwiczę?
A różnie to bywa. Na samym początku z znaną trenerką Polek - Ewą Chodakowską, jednak teraz odkryłam Natalię Gackę w której jestem niezmiernie wierna. Od czasu do czasu treningi z Mel B. - które są krótkie a jakie efektowne. Muszę dodać, że codziennie staram się ćwiczyć coś innego, treningi są przeplatane, tak aby szybko się nie znudziły. Dodatkowo codziennie zaliczam spacer z Antosią są to bite 3 godziny i nie ważne jakie są warunki pogodowe za oknem.
Zastanawiam się także nad uczęszczaniem na zajęcia z pilatesu albo jogi ale godziny mi nie pasują, bo mąż w pracy i nie mam z kim Antosi zostawić.
Po co ćwiczę?
Ćwiczę dla samej siebie. Ćwiczę po to aby "coś" ze sobą robić, żeby czuć się lepiej. Czasami robię trening do południa, czasami popołudniu a czasami późnymi wieczorami. Zawsze znajdę dla siebie to 30-45 min.
Jeżeli z jakiś powodów nie ćwiczę danego dnia, to wykonuję banalne ćwiczenia na nogi w trakcie mycia zębów.
Efekty?
Oczywiście, że są i to jakie :) Brzuch bardziej napięty, mniejszy cellulit na nogach ale najważniejsze to moje samopoczucie, uśmiech na twarzy kiedy kładę się do łóżka ze zmęczenia :) Nie chcę też wyglądać jak jakaś sportsmenka tylko chcę czuć się dobrze w swoim ciele sama ze sobą.
Dieta?
Nie mam diety!!! Jem teraz już wszystko, wyjątkiem był czas karmienia piersią. Ciąża była tym okresem kiedy całkowicie przestałam jeść fast-foody, ograniczyłam słodkie i skupiłam się całkowicie na owocach i warzywach. Staram się jeść dużo ryb i kasz. Polubiłam owsiankę oraz nauczyłam się robić domowe granoli
(przepis wkrótce). Nie powiem, bo czasami zdarzają się późne wieczory z wizytą w kuchni aby pałaszować małe co nieco, ale są to bardzo rzadkie wybryki.

I to by było na tyle. Cała moja filozofia, której się trzymam.
A teraz zmykam do mojego kącika ćwiczeń.


Takie tylko zdjęcie mam :)



MOJE WŁOSY PO CIĄŻY

Chodząc do pracy w ciąży ciągle słyszałam od koleżanek o kondycji włosów po ciąży - o braku ich kondycji. Cały czas narzekały, że włosy po ciąży strasznie wypadają, rozdwajają się, są cienkie i bardzo źle się układają.
Gdy Antosia przyszła na świat, moje włosy były piękne, tak jak przez całą ciąże. Gęste, grube, ładnie się kręciły, nie wypadały i takie lśniące mi się wydawały. Przypomniały mi się koleżanki i ich narzekanie, stwierdziłam wtedy, że ten problem mnie nie dotyczy.
Myliłam się i to grubo!!!
Dokładnie pamiętam dzień kiedy Tosia skończyła 3 miesiące i jak z bicza strzelił włosy zaczęły wypadać garściami, stały się słabe, miękkie, przestały się kręcić i te rozdwojone końcówki a na dodatek łupież o którym wcześniej nie wiedziałam, że takie coś istnieje.
Całe szczęście z łupieżem dałam sobie radę, choć łatwo nie było. Przetestowałam chyba wszystkie apteczne specyfiki i żaden z nich nie zdał rezultatu. Niezastąpiony okazał się zwykły szampon z mydlnicy lekarskiej, który okazał się strzałem w dziesiątkę.
Jedak problem wypadających włosów nadal nie zniknął a minęły już 3 miesiące. Przeraża mnie fakt, że niedługo będę łysa bo ilość wypadających włosów mnie przeraża.
Postanowiłam z tym skutecznie walczyć.
O właściwościach siemienia lnianego naczytałam się samych pozytywnych opinii.
Siemię lniane charakteryzuje się wysoką zawartością:
  • błonnika,
  • magnezu,
  • żelaza,
  • cynku,
  • witaminy B6,
  • witaminy B1,
  • omega 3,
  • witaminy E,
Czyli śmiało można napisać, że zawierają wszystko to, co suplementy diety, którym stanowczo mówię NIE.
Mielone ziarna siemienia lnianego można dodawać do wszystkiego, jogurtu, serka wiejskiego, koktajli, natomiast ziarna siemienia lnianego można dodawać do chleba, robić z nich koktajl czy nawet olejem z ziaren lnu można skrapiać sałatki czy robić domowe dresingi.
Wcześniej siemię mieliłam i dodawałam do potraw ale od jakiś 3 tygodni piję codziennie rano koktajl z ziarnami siemienia.
Wiem, że wiele osób nie przepada za kisielowatą, bezzapachową konsystencją ale mi ona całkowicie nie przeszkadza. Codziennie mój poranek zaczyna się tym samym gotowaniem świeżego koktajlu.
Jak go robię?
Odmierzam szklankę gotującej wody wlewam do rondelka i wsypuję łyżkę ziarenek siemienia.
Całość gotuję około 10min.
Po ugotowaniu ziarenka można odsączyć przez sitko, jeżeli ktoś ich nie lubi ale najlepiej wypić koktajl z ziarenkami.
Oczywiście trzeba pamiętać o przerwach w kuracji lnianej.
Już teraz mogę śmiało napisać, że włosy mniej wypadają. Na większe rezultaty muszę poczekać około 2 miesięcy, wtedy dodam post z opisem.